sobota, 22 czerwca 2013

Lushowy aniołek czyli Angels On Bare Skin

Kochani!
  Dzisiaj będzie o lushowym aniołku, znanym i osławionym przez blogerki. Nie mogłam się też obejść by go nie kupić i nie przetestować Angels On Bare Skin od Lush. Testowałam go dokładnie przez trzy miesiące od momentu zakupu. Jak się sprawował zapraszam Was na recenzję.


OPAKOWANIE I WYGLĄD:  
Okrągły, czarny plastikowy pojemniczek z zakrętką. Plastikowy słoiczek ułatwia aplikację produktu, dzięki czemu łatwiej możemy odmierzyć sobie ilość jaką chcemy wyjąć z pojemniczka. Pojemność pojemniczka mieści 100g produktu. Myślę, że jak na taki produkt to jest to wystarczająca ilość. Biorąc pod uwagę, że produkt jest ważny trzy miesiące.


KONSYSTENCJA I SKŁAD:
Konsystencją przypomina zbitą mocno grudkę plasteliny lub zrolowanej pasty, która pod ciepłem rąk zaczyna być miękka i gotowa do formowania. 



Ja zawsze starałam się wyjąć sobie niewielki kawałeczek po czym,  ugniatałam sobie taką niewielką kuleczkę, zwilżałam ją wodą i delikatnie masowałam buźkę.
Wszystkie produkty Lusha są ręcznie robione ze świeżych składników. Angels On Bare Skin zawiera w sobie naturalne oleje takie jak: olej lawendowy, olej rumiankowy, olej różany, olej z kwiatu aksamitki. Do tego zmielone migdały, koalina czyli glinka biała, woda, gliceryna oraz kwiat lawendy. Całość jest połączona w pastę lub jak ja to nazywam grudkę plasteliny zapakowana w plastikowym pojemniku. 

ZAPACH:
Pierwszy zapach, który jest dość intensywny to lawenda i jest ją czuć najwięcej. Później jak mocniej powąchamy, a zapach lawendy zmaleje czuje się zmielone migdały. Ogólnie zapach jak i smak jest słodki.

MOJA OPINIA I SPOSTRZEŻENIA: 
Angels On Bare Skin używałam przez trzy miesiące według tego jaka była data ważności czyli trzy miesiące. Co do tego produktu od Lusha mam mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze oczyszczał skórę twarzy. Buzka była oczyszczona, miękka i delikatna w dotyku, a z drugiej strony nie zauważyłam nic szczególnego co by więcej robił. Owszem skóra była nawilżona po takiej sesji masująco - peelingującej. Spodziewałam się troszkę więcej, a tego efektu ' wow ' nie zauważyłam. Jedna rzecz, która mi troszkę przeszkadzała to zmywanie produktu z twarzy. Kilka razy trzeba było dobrze go zmyć z twarzy, żeby pozbyć się wszystkich drobinek. Jeśli chodzi o starte drobinki migdału musiałam uważać, żeby nie przedostały się do oczu. Przestrzegam przed tym zwłaszcza osoby, które noszą soczewki kontaktowe. Cała reszta jak już wcześniej wspominałam była jak najbardziej w porządku, ale chyba mi Angels on Bare Skin nie przypadł do końca do gustu. Pytanie czy jeszcze pojawi się w mojej kosmetyczce? Chyba raczej nie. Jeśli taki produkt będę miała to chyba pokuszę się o to, że sama zrobię go w domu. 

A czy Wy miałyście już okazję gościć w swoich kosmetyczkach Lushowego Aniołka? Czy okazał się aniołkiem czy diabełkiem zdzierającym martwy naskórek? 







 









33 komentarze:

  1. Czemu nie ma tej firmy w Polsce? :(

    OdpowiedzUsuń
  2. mialam kiedys cos podobnego do stosowania na buzie. Podczas uzywania cera wydawala sie super miekka i gladka a jak zmywalam woda to sie robila strasznie sucha ..

    OdpowiedzUsuń
  3. Angle jeszcze nie miałam i prawdopodobnie nie zdecyduję się na niego (głównie przez zapach lawendy :P). Moim faworytem jest Buche de Noel, a następnym razem muszę przetestować Let's the good times roll :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie muszę przyjrzeć się Twoim propozycjom kosmetyków Lush :) Dzięki wielkie :)

      Usuń
  4. Szkoda, że nie ma tych produktów w Polsce :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale może jednak uda się by kiedyś by te sklepy były też w Polsce

      Usuń
  5. ja poki co nie mam dostepu:( ale mam wielką chętke na kilka produktów tej firmy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam od Lusha peeling do ust Bubble gum u mnie sprawdził :)no i data przydatności rok, a nie trzy miesiące :)

      Usuń
  6. Szkoda, że z Lushem kiepsko w Polsce. Wyprobowałabym gdyby nie kosztował zbyt wiele:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zzkoda, może kiedyś otworzą te sklepy i wszyscy będą mieć do nich taką samą dostępność :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam i bardzo polubiłam się z tym produktem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam niestety mieszane uczucia :( jakoś tego efektu wow mi zabrakło

      Usuń
  9. Wygląda bardzo kusząco.
    W sumie nie oczekuję wiele, a oczyszczona buzia i jej miękkość to w moim wypadku podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też skusił tyle, że pozostawił z mieszanymi uczuciami :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jeszcze nigdy nie mialam niczego z Lush, ale coraz bardziej kusi mnie ta firma ;)
    Musze sie tylko zorientowac, jak z dostepnoscia w Austrii lub w Niemczech ;)
    Monisiu z przyjemnoscia dodalam twoj blog do obserwacji :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. nie miałam jeszcze okazji używać niczego z Lusha, z utęsknieniem czekam aż firma zawita do PL ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. a ja lubię zapach lawendy, tylko nie umiem sobie wyobrazić połączenia z migdałem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nieco delikatniejszy i słodszy w tym połączeniu

      Usuń
  14. ja z Lusha miałam tylko kule do kąpieli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam różaną kulę do kąpieli :) Czekam na jej wykorzystanie :)

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Pozostawił mnie ten czyścik z mieszanymi uczuciami

      Usuń
  16. Wygląda ciekawie, ale skoro żadnych większych efektów nie przynosi...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominowalam cie do Tagu "Bez czego nie możesz się obejść?"
    Zapraszam do zabawy :) zczegoly na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skorzystam w przyszłym tygodniu zrobię pościk :)Dziękuję za zaproszenie

      Usuń
  18. Moja mama używa tego czyścika i sobie chwali :) ja za to mam Sea Salt i nie zachwyca,

    OdpowiedzUsuń
  19. nie miałam jeszcze nic z Lusha..
    może dlatego, ża sama od czasu do czasu coś zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja chyba też coś zmontuje nowego :) ala domowego Lusha :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Byłam dzisiaj w Lush'u, ale jakoś nie zwróciłam uwagi na ten peeling ;) Było tam za dużo ciekawych i bosko pachnących kosmetyków ;)

    OdpowiedzUsuń